złość w czasie zarazy

with Brak komentarzy

Czy jestem zawsze taka wesoła, jak na tych naszych fotach i filmikach❓
Czy to możliwe, że codziennie wstaję z uśmiechem na ustach, zakrzywiając pozytywnie czasoprzestrzeń, wygiętą w niemożliwy znak zapytania❓
Może najpierw medytuję, po czym przemawiam czule do świeżo posadzonych warzyw w ogródku❓
Sałaciane główki uśmiechają się do mnie z równych grządek, ruda kotka Agatka łasi się do nóg, ciasto na chleb rośnie w ciepłej kuchni a ja biegnę przyrządzić probiotyczne piwo imbirowe… 🐱
Potem pakuję do plecaka po kawałku bananowego placka i wyruszamy z Markiem eksplorować kreteńskie plenery i łowić inspiracje do kolejnych postów i projektów.
Czy to tak właśnie wygląda❓

kobieta na polnej drodze wśród zieleni

Och, jakże bym chciała. Staram się. Ale nie zawsze wychodzi.🤔
Codziennie rano budzę się i sprawdzam.
Jak jest dzisiaj?
Jak jest tu i teraz?
Właściwie to mam już dość „tu i teraz”❗
Nasyciłam się już byciem tu i teraz❗
Chociaż wiem, że nie istnieje nic poza tym.

Ale gdyby tak móc znów coś zaplanować, zadziałać, zobaczyć choćby najbliższą perspektywę…
Uderzyć w bęben i rozwalić tą ciszę.
Mieć znów zajęty kalendarz, upstrzony wydarzeniami, wędrówkami, warsztatami.

Tymczasem kolejne dni przeciągają się leniwie, nieprzewidziane, niezaplanowane, niewiadome.
Gdyby niewidoczna najeżona kulka nie zatrzymała nagle całego świata, szykowałabym się pewnie do wędrówki… 👣

Dokąd i z kim? 🤔
Czy zastanawiam się nad tym? 🤔
Czy mam powód by wstać?🤔
Czy chce mi się od nowa porządkować ten dzień? 🤔
Pozbierać naczynia z suszarki, poukładać, ogarnąć, przyrządzić miksturę z kurkumą na odporność, zjeść śniadanie, sprawdzić na nowo, co tam jest z tyłu głowy, czy jest lekko, czy nie kłębi się przypadkiem ciemny, ciężki dym, żeby nie powiedzieć ostry cień mgły.

🙄Może Wy też tak macie❓

góra w chmurach, gaje oliwne

Wchodzę w ten dym i jak strażak szukam źródła ognia.
Co to tak dymi?
Smutek, żal albo strach? ☹
Nie. Raczej wściekłość i złość.😖
Oglądam tą wściekłość swoją z przodu i z tyłu, pytam się jej, czego chce, po co mi tu ona, skąd się wzięła w moich rajskich plenerach.

No skąd ❓
Może z żalu, że miało być inaczej.
Nie, jednak nie.
Moja złość rodzi się z chaosu informacji.
Na pobojowisku prawd jedynie słusznych, ja jednak wciąż NIE WIEM, a nawet CORAZ BARDZIEJ NIE WIEM i nawet już chyba NIE CHCĘ WIEDZIEĆ.
📱
Jeżdżę kciukiem po ekranie telefonu, ślizgając się po powierzchni informacji, ćwiczę się w nieklikaniu linków, których nie umiem zweryfikować, zauważam przeciwstawne sobie teorie, wykluczające się rzeczywistości, dane zmieniające się z minuty na minutę, straszliwy jazgot możliwych prawd, z których każda krzyczy nagłówkiem: dramatyczny, rekordowy, zaskakujący, najnowszy, najświeższy, z ostatniej chwili…
📱
Wśród postów, doniesień, breaking newsów, zaktualizowanych raportów z obecnej sytuacji, uśmiechają się do mnie ze zrozumieniem rozanielone twarze mentorów rozwoju duchowego, gotowych, żeby mi zdalnie uświadomić, pomóc online, żebym na żywo się przebudziła, żebym była LIVE.
A ja zwyczajnie NIE WIEM.
📱
Mogę jedynie uwierzyć w posty z podróży, zwykłe zdjęcia przyrody, jakiś przepis na ciasto pomarańczowe, filmik, który na krótko porywa duszę tańcem bądź śpiewem…Tego mogę doświadczyć a potem powiedzieć: tak, to jest prawdziwe.
🕺💃🍀☀️🎶
Więc dalej uparcie ćwiczę lekki ślizg kciukiem po ekranie komórki, tyle postów ile przeleci, delikatnie, byleby nie dać się skusić wszystkowiedzącym linkom, byleby nie stuknąć w kolejny gejzer prawd absolutnych. Bo przecież im więcej tych jedynych prawd, tym bardziej NIE WIEM.
Mam też wątpliwości, czy ktokolwiek wie.
🤨

owad na kwiecie malwy


Pozwalam sobie na wściekłość.
Zauważam ją. Nazywam.
Nie wypieram jej, nie udaję, że jej nie ma, nie zastępuję jej na siłę wszechobejmującą miłością.
Nie jestem wtedy wcale dla siebie dobra.
Jestem wściekła.
Niech sobie wściekłość poszaleje.
Niech się wyszumi, wybiega, wykrzyczy..
Daję sobie prawo do NIE WIEM.
Wchodzę w dym…
Marek dobrze wie, że najlepiej mnie wtedy przewietrzyć, niech wiatr wywieje złość, niech słońce wypali wściekłość…Dziękuję Ci za to.
😍
Bo dopiero wtedy na nowo…
Zauważam drobne rzeczy, na które mam wpływ, choćby nikły.
Zauważam wielkie rzeczy, które są niezmienne.

  • 🍞 Na przykład to, że pewnie i tym razem drożdże wyrosną, a gdy włożę do pieca brytfankę z wodą chleb będzie miał chrupiącą skórkę. Maleńki cud, który obserwuję w mojej kuchni.
  • 🍊 Drzewko gorzkiej pomarańczy, które nie chciało odbić po zimie, na nowo puściło listki, wystarczyło przyciąć zbyt długie gałązki i podlewać z miłością.
  • 🌿 Budzi się bugenvilla, nawet kuflik cytrynowy obsypał się przedziwnym kwiatkami w kształcie szczotek do butelek. Ogrodowe cuda, za sprawą kwiatowego nawozu i lighi aghapi (odrobiny miłości), jak mawia Varvara z kafenionu.
  • 🐈 Z rana puka do naszej sypialni dzika, ruda kotka. Zaraz z podniesionym ogonem popędzi za mną do kuchni, żeby najeść się do syta po nocy. Później ona też przyjdzie po lighi aghapi (odrobinę miłości).
  • 🌸 Znikły już orchidee, żółkną olbrzymie fenkuły, ale kwitnie tymianek i szałwia a doliny powoli wypełniają się różem i bielą oleandrów.
  • 🌙 Jak co noc szukamy księżyca na nocnym niebie, dziwiąc się, że znów jest w innym miejscu i ma inny kształt. Na razie póki co będzie zmierzał ku pełni.
  • 🍋 Jak co wieczór podlewamy sałaciane główki, tymiankowe grzywki, madonny nasze cytrynowe i pomarańczowe, gadając do nich czule, może kiedyś odpowiedzą.
  • 🌹 Wieczorem siedzimy w ciszy w ogrodzie, patrząc jak gasną kolory róż w gęstniejącym mroku.
  • 🍀 Wędrujemy w świetlistych przestrzeniach, zanurzamy się w turkusowej toni.
ja na skale triopetra

Po raz kolejny zadziwia nas nierealne piękno tego skrawka ziemi.

A jednak ono istnieje.

I to jest pewne.

Tyle wiem …

😊

Follow CreteYourLife:

Latest posts from

Leave a Reply