Kreta po sezonie… Nadszedł ten dziwny czas po sezonie. Jeszcze wciąż nakręcona tempem pracy, chcę z rana pakować wycieczkowy plecak, ale przecież już nie muszę.
Czas odpoczynku, powolnej zimowej sennej hibernacji, plecak w kącie, czysty kalendarz, porządki w ogrodzie, zupa pomidorowa na gazie, kupowanie biletów do Polski na święta, bazar w czwartki, belki po parasolach na plażach, „kalo cheimona” (dobrej zimy) na ustach znajomych lokalesów… A ja przecież nie umiem odpoczywać.
Dopiero co nastała Kreta po sezonie, ale ja chcę już przygotowywać kolejny sezon. Bo są przecież pytania o nasze wycieczki w 2024. Czy będzie obóz wędrowny i archeo. A ryanair jak na złość milczy w sprawie lotów z modlina. Nowe pomysły, nowe obozy, nowe wycieczki. Trzeba przecież porezerwować hotele na tygodniowe eventy, ustalić daty, tyle pracy….
A może jednak na razie wziąć oddech, zebrać granaty w ogrodzie, wycisnąć sok, pójść na kazani, zapaść w letarg na pustej całkiem plaży, rozpalić w kominku, spotkać się z dawno niewidzianymi przyjaciółmi, powędrować razem gdzieś…
Do widzenia sezonie 2023.
Wczoraj mieliśmy ostatnią wycieczkę.
Dziś upiekę tartę z jabłkami i pójdziemy sobie na zupełnie nieturystyczny, pobliski wiejski trakt gdzieś nad wioską Mixorouma.
W przyszłym roku znów zorganizujemy tygodniowe obozy: majówkowy, wędrowny, archeologiczny, kobiecy, flamenco i może jeszcze inne. Łeb pełen pomysłów…
Ale dziś póki co na nowo uczę się odpoczywać…
Foty posezonowe (trochę ze wschodu, trochę z naszych okolic)
Leave a Reply