Miłościcy Krety wiedzą zapewne czym jest mantinada (gr. μαντινάδα), liczba mnoga mantinades (μαντινάδες).
To (koniecznie!) 15-sylabowa rymowanka wykonywana podczas wspólnych biesiad i zabaw, często przy akompaniamencie kreteńskiej liry (pionowe skrzypce)i laouto (instrumentu strunowego przypominającego lutnię). Słowo to pochodzi od weneckiego matinada, oznaczającego „pieśń poranna”.
Każda mantinada jest kompletna sama w sobie, pomimo krótkiej długości, jak limeryk. Istnieją jednak pewne mantinady używane do odpowiedzi na inne, w takim przypadku ich znaczenie jest uzupełniające.
Nie byłbym sobą, gdybym nie próbował zgłębić tematu owych kreteńskich mantinad, a nawet pokusić się o napisanie jakiejś ich „ekspackiej” wersji.
Jedna (w formie dialogu z Magdą) ukazała się zatem w naszej książce „Kreta, wyspa gdzie żyje się teraz” (link w komentarzu)
Oto ona:
„- Nie wiem, czy to się tak godzi, nie wiem czy to wypada
By z twych ust niekreteńskich wymsknęła się mantinada…
– Chyba jednak się wymsknie, wszak upust wenie dać muszę
Usta nie są kreteńskie, ale kreteńską mam duszę!”
No i kedy w zeszłym roku, podczas wizyty w kreteńskim „empiku”, czyli Klapsinakisie (ΚΛΑΨΙΝΑΚΗΣ) wpadła mi w ręce książka pt. „ΟΙ ΜΑΝΤΙΝΑΔΕΣ. ΚΡΗΤΙΚΗ ΔΗΜΟΤΙΚΗ ΠΟΙΗΣΗ” („Mantinady. Kreteńska poezja ludowa”) długo się nie zastanawiałem nad zakupem. Był jednak szczyt sezonu, a tym samym brak czasu na jakąkolwiek lekturę. Książka zaległa na jednej z półek i wróciłem do niej dopiero kilka dni temu, podczas wiosennych porządków.
Zacząłem ją przeglądać i nie mogłem odmówić sobie przetłumaczenia – uwaga: bardzo swobodnego! – kilku tradycyjnych kreteńskich mantinad.
Oczywiście są wśród nich te miłosne i frywolne.
Posłuchajcie na przykład tej:
I po cóż twa matka lampę biegnie zapalać nocą
Gdy słońce i księżyc tak jasno w jej domu się złocą?
Albo tej:
Kasztanom potrzeba wina, orzechy tęsknią za miodem
Dziewczyny trzeba całować, zwłaszcza kiedy są młode!
Lub tej, będącej nieco turpistycznym wyznaniem miłości:
Gdy umrę i pochowany stopię się z czarną gliną
To moje kości wciąż będą ciebie kochać dziewczyno!
Ale są też mantinady będące swoistymi toastami. Moja ulubiona w tej kategorii brzmi następująco:
Oby morze winem się stało, statki – naczyniami
Maszty statków zaś smażonymi, pysznymi rybkami!
Mamy również mantinady sławiące piękno ukochanej Krety. Wielu z was skojarzy zapewne tę mantinadę:
Na szczycie Psiloriti śpiewa ptak, niczym poeta
„Nie ma na całym świecie piękniejszej wyspy niż Kreta”
I jeszcze taka filozoficzna, głosząca dobrze znaną prawdę:
Gdy się chłop ożeni, do rana już nie zabaluje
Worek zarzuca na plecy, na chleb ciężko pracuje…
Jak Wam się podobają te kreteńskie mantinady?
Macie może swoje ulubione? Chcielibyście odkryć więcej z nich?
Dajcie znać w komentarzach proszę!
A cudną ilustracją tego posta niechaj będzie doskonałe zdjęcie by Anna Maria Biniecka przedstawiające nas i tego „ptaszka” na szczycie Psiloriti
