Tegoroczna Majówka
Cztery dni – cztery pory roku…
W plecaku bluza, kurtka, strój kąpielowy.W sercu zawsze słońce ![]()
![]()
![]()
Pamiętacie taki stary film „Zakochany szekspir”? No my pamiętamy, bo widać, jesteśmy wystarczająco starzy, by pamiętać.

Tam jest taka scena, gdy nareszcie po wielu perturbacjach dochodzi do premiery „Romea i Julii” i na scenę wychodzi … krawiec jąkała, który dostał rolę po znajomości. Wypowiada pierwsze słowa sztuki z trudem, zacinając się wielokrotnie, ku rozpaczy stojącego w kulisie Szekspira. Dodatkowo okazuje się, że chłopak, który ma zagrać Julię dostał właśnie mutacji. Szykuje się więc wielka klapa. Jedynie właściciel teatru wierzy w powodzenie przedsięwzięcia. Zapytany dlaczego, odpowiada: „Nie wiem. To magia” I rzeczywiście wbrew okolicznościom dzieje się …magia. Jąkała odpala nareszcie płynnie tekst: „Dwie rodziny, obie jednakowo godne, W pięknej Weronie, gdzie rozgrywa się nasza scena”. Równie cudownie pojawia się nowa Julia – idealne zastępstwo dla tej z mutacją.
Marek przypomina mi tę scenę zawsze, gdy na początku sezonu, siedzę przerażona, studiując bezradnie cztery portale pogodowe plus mapę natężenia pyłu z sahary.

Każdy portal pokazuje co innego, przewidywania zmieniają się co chwila a rzeczywistość bywa zupełnie inna. Ot, bolączki każdego organizatora eventu.
Ale nic to! Zestawiam mapy i usilnie poszukuję skrawka kreteńskiej ziemi, gdzie naszych Gości nie zmoczy ulewa i nie porwie wiatr.
A trzeba przyznać, że ten maj niczym krawiec jąkała zacina się straszliwie a lato wciąż ukrywa się gdzieś w tumanach afrykańskiego pyłu. Jak mi ktoś mówi, że Kreta ma łagodny klimat, to śmieję mu się w nos.

Były już ulewy, zimno, wilgoć, burze, tęcze, upały, wicher unoszący metalowe krzesełka, tumany szarego pyłu, który założył na kreteński krajobraz szaro – bury filtr.

Ale jednak, nie wiem dlaczego, dzieje mi się tu magia i ,o bogini kreteńska Diktynno, wciąż wywodzisz nas i naszych Gości tam gdzie cichnie wiatr, ustaje deszcz.

Choćby wczoraj, na Akrotiri przy odbiorze grupy wiatr – pizgacz, rozstawiający mebelki, a w Imbros i na plaży na południu – przyjemnie bezwietrznie. Na płaskowyżu Askifou 16stopni, na wybrzeżu 27. Na stokach szaro buro od pyłu, w wąwozie – wciąż jeszcze czerwone maki, puchate hebanowce kreteńskie i purpurowe żagle smoczych lilii. Jedynie morze rozszalałe, toczące białe grzywy fal. Zapach ziół i morza.

Magia…
I poglądowo trochę fotek z maja – jąkały…
