Lęk przed zmianą – czuję, że muszę o tym napisać, ponieważ w wielu komentarzach do naszych ostatnich postów na facebooku o zmianie, pojawiało się słowo „odwaga”. Jakież to dla mnie niezwykłe, bo akurat tego słowa nigdy ze sobą nie utożsamiałam. No gdzież ja odważna! Raczej nieśmiała, strachliwa, grzeczna, rozsądna?

 😀
  Zatem dziękuję wszystkim, którzy gratulowali nam odwagi, bo to dało mi  mocno do myślenia.  Nawet teraz, gdy patrzę z dystansu na cały proces  zmiany, myślę, że nie czułam się wtedy specjalnie odważna.  Może raczej  szalona? I z pewnością uważna i ciekawa.  
 Czułam, że to jest właśnie ten moment, ten etap życia, kilka sprzyjających okoliczności.  
 🤔

odpowiedzieliśmy tak
  Owszem mogliśmy tej chwili nie zauważyć, mogliśmy się od niej odwrócić,  wzruszyć ramionami i odłożyć wszystko na jakieśtam później.  Byliśmy  jednak na tyle świadomi i otwarci, że zatrzymaliśmy ten moment w locie i  na zadane przez los pytanie, odpowiedzieliśmy  TAK.   
 🍀
  Kilka miesięcy później naszym autkiem z dwoma bębnami djembe, butami do  flamenco i całym tzw dobytkiem wjechaliśmy na pokład promu Ankona –  Pireus. 
 Stałam na pokładzie, ceglane zabudowania Ankony nikły powoli na horyzoncie a ja patrzyłam na białą kipiel fal za rufą statku.  
 Również w mojej głowie buzowała kipiel znaków zapytania.  
 ❓Czy wyjechałam z domu, czy do domu właśnie jadę?  
 ❓Czy mój dom jest gdzieś daleko za mną, czy daleko przede mną?  
 ❓Czy skoro odklejam się od jednej rzeczywistości, to czy z łatwością przylgnę do innej?  
 ❓Czy rzeczywiście koniecznie potrzebuję tego „przyklejenia”?
  A za znakami zapytania ciągnęła się pusta przestrzeń, otchłań, w której  prócz spokojnych twierdzących kropek, buzowały hałaśliwe, niepokojące  wykrzykniki, a tuż obok ciekawości plątał się strach, lęk przed zmianą
 ❓⚠️❓⚠️❓⚠️❓
krzykliwy MegaCykor – lęk przed zmianą
  Był przy mnie zawsze krzykliwy MegaCykor, siłujący się na rękę z  rozbrykaną Ciekawością, podstawiający jej nogę, rozpraszający uwagę,  ściągający smycz.   Zapakował się ze mną do auta i potem na prom do  Chani.   
 🚗🛳
 Jeśli myślicie, że teraz to już pewnie dawno go nie ma, to absolutnie nic z tego.  
 Jest nawet i teraz. 
 Tylko sobie drzemie.  W kieszeni. 
 Czasem się budzi i domaga uwagi.  
 Jak każde udomowione zwierzątko żąda, żeby mu poświęcić chwilunię. 
 Bo wiecie, jak go się pogłaszcze po trzęsącym kuperku, to znów popada w letarg. 
 Czy mogłam się go pozbyć, zostawić za polską granicą? 
 Nie, bo i tak znalazłby do mnie drogę i wrócił, zły i wściekły, głodny zemsty. 
 😡
układ z megacykorem
  Więc mam z nim układ. Odkurzam  go raz na jakiś czas, pytam, jaki ma  aktualnie problem, bo zawsze jakiś ma, a jak nie ma, to i tak coś  wymyśli, bardzo kreatywna z niego bestia. Nawet mu czasem podziękuję, że  się tak, biedak stara,  tak pracuje, dla mojego dobra przecież, dla  mnie niewdzięcznicy. 
 A potem przepraszam go grzecznie, bo akurat  muszę zrobić tzatziki albo zlepić filmik z pięknym Michalisie albo  napisać o tekst o MegaCykorze właśnie, niech się cieszy, że o nim piszę,  niech się czuje ważny i doceniony. Wtedy będzie sobie spał spokojnie w  poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, tak jak nasza ruda kotka Agatka,  jak się ją wygłaszcze i nakarmi.  O! nawet sobie mruczy i wciąż macha  ogonem.  
 🐱
 Wszyscy potrzebują wszak odrobiny uwagi.  
 Nawet MegaCykor.
O MegaCykorze będzie też mowa na letnich warsztatach CreateYourLife czyli jak zacząć żyć swoim życiem
                              
                              
                              
                              
                              
                              
                              
                              
Leave a Reply