IMIGRACJA – REFLEKSJE

with Brak komentarzy

👫 7 REFLEKSJI IMIGRACYJNYCH DLA WSZYSTKICH MARZĄCYCH O MAŁYM, BIAŁYM DOMKU NA KRECIE 🇬🇷

🍀 1. Moje refleksje na temat imigracji zmieniają się z roku na rok. W pierwszych latach po przeprowadzce przeżywałam pewną formę euforii, ekscytacji wielką zmianą, i z emfazą powtarzałam: „Wyjdź ze strefy komfortu!!!”, „Marzenia się spełnia”, „Zobacz, ja to zrobiłam! Ty też możesz!”. Teraz, ponad 7 lat po, mogę jedynie ściszonym głosem powiedzieć: „Tak, dla mnie decyzja o przeprowadzce była jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Ale czy w Twoim przypadku też tak będzie? Nie mam pojęcia. Może wielka zmiana wcale nie jest dla Ciebie teraz dobra, może w tym momencie życia potrzebujesz właśnie strefy komfortu, uspokojenia w rutynie… Nie wiem. Tylko Ty wiesz i możesz chcieć to sprawdzić…”, „Nie rzucaj wszystkiego, zamknij polskie sprawy, nie pal mostów, rozwiąż problemy, nie bierz ich ze sobą, nigdzie przed nimi nie uciekniesz, nie wypali ich słońce, nie znikną w tymianku, nie rozpuszczą się we freddo”

🍀 2. Nigdy nie porównywałam się do Kreteńczyków i nigdy nie będę „Kretenką”. My – ekspaci, w swoich willach z basenem lub bez, a już zwłaszcza z pracą online, zagraniczną emeryturą czy sumką na koncie na czarną godzinę wiedziemy przecież zupełnie inne życie niż pasterz, rolnik, kelner, sprzedawca czy nawet właściciel pensjonatu. Oni dzień po dniu próbują podążać w miarę bezpieczną ścieżką w dziurawym, niestabilnym systemie gospodarczym i prawnym, licząc na dobry sezon i pogodę łaskawą dla upraw. My najwyżej przeklniemy kilka razy pod nosem ogarniając może pozwolenie na budowę, kartę pobytu, różne ważne numery, przesyłki, rachunki, przerwy w dostawach internetu, prądu i wody (no chyba, że mamy firmę na prawie greckim, wtedy bez dyskusji lepiej znajdźmy dobrego zaufanego księgowego, a i tak będziemy zaciskać zęby przy każdej zmianie przepisów i wdrożeniu nowego doskonałego rozwiązania),

🍀 3. Kiedyś romantyzowałam kreteńskie życie, zwłaszcza filozofię siga – siga. Z biegiem lat zupełnie mi to przeszło. Siga – siga ma też swoją ciemną stronę i nie chodzi mi tu wcale o opieszałość w toczeniu się spraw ku rozwiązaniu. Widok dziadków w kafenio spokojnie obracających w dłoniach koralikami komboloi nie świadczy o ich podejściu do pracy. A wesołość kelnerów w tawernie nie oznacza, że wiodą beztroskie życie. Kreteńczycy to z reguły życzliwi, serdeczni, i przede wszystkim skorzy do pomocy ludzie, ale czasem pod uśmiechem i pogodnym podejściem do życia czai się ciężka praca, zmęczenie, zmaganie się z przeciwnościami, nawet cierpienie. Siga – siga jest pogodną formą radzenia sobie z codziennością, bywa też niestety smutną rezygnacją – ciężarem, który nie pozwala ruszyć z miejsca.

🍀 4. My – ekspaci możemy więcej niż przeciętny mieszkaniec wyspy, tzn więcej będzie nam wybaczone. Nie wyrośliśmy w tutejszym kodzie kulturowym, nie tkwimy w uznanym tu kanonie zachowań, nie musimy spełniać niczyich oczekiwań. Nikt się nie oburzy, że nie celebruję paschy, nikt się nie zdziwi, że zakładam szorty i idę w góry. Żyjemy w bańce, pomiędzy tu a tam, czerpiąc z kultur ojczyzny i obczyzny co nam pasuje. Ja biorę sobie polską kapustę kiszoną i kreteński briam, odrzucam wielkanocną święconkę i paschalne palenie kukły judasza, uwielbiam wiejskie zabawy panigiri, ale nie znoszę disco – polo.

🍀 5. Akceptujemy, że jesteśmy gośćmi, którzy zabawili tu na dłużej. Nie chcemy nadużywać tej gościnności, więc nie wchodzimy do korowodu, w którym tańczy obca „parea” (towarzystwo). Owszem będą patrzeć na nas pobłażliwie, nikt nas nie zgani, gdy pomylimy krok, ale też nikt nie zagra „zorby” specjalnie dla nas, tylko dlatego, że to jedyny kawałek do którego potrafimy przebierać nogami. Tworzymy wciąż swoją własną „parea” i już nas w ogóle nie dziwi fakt, że są w niej głównie tacy jak my – ekspaci.

🍀 6. Z bólem też przyznajemy, że nie mamy wielkiego wpływu na kluczowe decyzje dla miejsca, które wybraliśmy na swój dom. Jeśli Kreteńczycy zdecydują się zaorać swoją wyspę, będziemy musieli patrzeć na to w niemym przerażeniu.

🍀 7. Mamy świadomość różnorodności aspektów życia na Krecie. Równie mocno drażnią nas lukrowane obrazki z tygodniowych pobytów allinc jak i przerażające opowieści o patriarchacie, vendecie i nielegalnych uprawach. I tu i tam leży jakaś prawda o tej wyspie, podobnie jak i o każdym choćby najpiękniejszym miejscu na ziemi. Powszedniość naszej wioski snuje się raczej wśród zwyczajnych rozmów o tym, że gorąco, że na panigiri zaśpiewa ten słynny muzyk, i że wymienili pompy w zbiorniku na wodę, i właśnie wybierają miód tymiankowy w pasiece, a właściwie czas już zakupić drewno na zimę. Przede wszystkim to od nas zależy, czym będziemy się tu otaczać i jak budować swoją codzienność.

Im dłużej tu jestem tym mocniej staram się przylgnąć do widoku tego najbliższego mi Człowieka, który codziennie rano idzie obejrzeć swoje drzewka cytrusowe, do znajomej sylwetki wzgórz, gdy wracam do domu z Rethymno, do księżyca, który nagle pojawia się nad dachem, raz tu, raz tam…

Follow CreteYourLife:

Latest posts from